Ciągnące ciastka z czekoladą

Są mega słodkie, więc przez te wszystkie lata mieszkania na wyspach omijałam je z daleka, ale Przemo w nich ostatnio bardzo zasmakował i od kilku dni regularnie pojawiają się w naszym domu.
Niby amerykańskie, ale i w Anglii można je kupić w każdym sklepie, wypiekane są w każdym supermarkecie, serwuje je większość kawiarni i prawie w każdym centrum handlowym są specjalne budki, które oferują kilkanaście odmian tych popularnych ciastek. Jasne lub ciemne, z orzechami, dropsami czekoladowymi, piankami, bakaliami, kolorowymi groszkami itd .. itd ... Łączy je jedno, są zawsze ogrome, delikatnie ciągnące i mega słodkie. 
Na stronie BBC Good Food znalazłam przepis, w którym obiecywano, że ciastka będą wyglądały tak, jak te z wystawy w cukierni, więc po drobnych modyfikachach zabrałam się za pieczenie.  Chewy chocolate chip cookies! Zaserwowałam mężowi razem z tymi przyniesionymi z cukierni i po chwili usłyszałam "te twoje są lepsze" :) Jest radość! Nawet podwójna :)  


SKŁADNIKI:

Masło - 170 g
Brązowy miękki cukier (soft brown) - 200g
Drobny cukier (caster sugar) - 100g
Mąka - 250g
Jajko - 1 szt.
Aromat waniliowy (w płynie) - 1 łyżeczka
Soda - 0,5 łyżeczki
Sól - 0,5 łyżeczki
Dropsy czekoladowe - 150 g

W oryginalnym przepisie jest dodatkowe żółtko, którego ja nie dodałam (bo nie miałam).

Brązowy cukier musi być "miękki", w takiej pozlepianej formie, a nie sypki, bo tylko wtedy osiągniemy ten ciągnący efekt ciastek. 
Caster sugar to taki drobniejszy cukier, forma pomiędzy kryształem a cukrem pudrem, ale użycie normalnego nie wpłynie na efekt końcowy. 
Dropsów czekoladowych też już nie miałam, więc pokroiłam zwykłą czekoladę (mieszankę gorzkiej i mlecznej) i użyłam jej o 2/3 mniej niż w przepisie, a ciastka i tak były bardzo słodkie. 

WYKONANIE:

1. Nagrzewamy piekarnik do 170 stC.
2. Mąkę, sodę i sól przesiewamy do dużej miski i odkładamy.
3. W małym rondelku rozpuszczamy masło, dodajemy ciemny cukier i dokładnie mieszamy, aż do rozpuszczenia cukru. Dodajemy biały cukier i znowu mieszamy. Dodajemy aromat waniliowy i jajko i ... znowu mieszamy, aż otrzymamy gładką i "gumowatą" masę.
4. Gotową masę dodajemy do miski z suchymi składnikami i mieszamy drewnianą łyżką, dodajemy czekoladę i znowu delikatnie mieszamy. Masa wychodzi dość gęsta, idealnie się trzyma i po mieszaniu nie powinno nam nic zostawać na ściankach miski.
5. Układamy kupki ciasta (jedną czubatą łyżeczkę) na blaszcze wyłożonej papierem do pieczenia, ciastka kilkukrotnie zwiększą swoją objętość, więc należy pamietać o pozostawieniu ok 7cm przerw pomiędzy "kupkami". Można delikatnie uklepać, należy piec 15 minut. Ważne jest, aby nie piec za długo, bo za bardzo wyschną i stracą swój ciągnący efekt. 
6. Po wyjęciu blaszki z piekarnika ciastka są bardzo miękkie (jakby nie były dopieczone), więc trzeba dać im chwilę, aż zastygną i gdy są już "stabilniejsze" to należy delikatnie przełożyć je na kratkę, aby dobrze wystygły (można sobie pomóc i podważyć je nożem). 





Duże, popękane na powierzchni, delikatnie chrupiące z wierzchu, ale miękkie i ciągnące w środku. Bardzo słodkie, jak dla mnie zdecydowanie za bardzo, ale są idealne, aby zaspokoić zachciankę na coś, co nam w przerażającym tempie podniesie poziom insuliny ;) 
Ci którzy dbają o linię powinni zapomnieć o istnieniu tego przepisu. Fantastyczne do porannej kawy, na drogę, na biwak, do pracy, gdy musimy poprawić sobie humor, gdy jadą niespodziewani goście ... aż zaczynam się martwić, że za bardzo mi się spodobały ;) 

ENJOY! :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz