Walczyłam, ochota na coś zielonego nie mijała i ... i co? I walkę uznaję za wygraną :)
Jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma :) Przypomniało mi się o szpianku w lodówce i o pełnoziarnistym makaronie schowanym głęboko w szafce. Do tego krewetki, które zawsze się znajdą w mojej zamrażarce. Eureka! No i miałam na obiad makaron, na zielono !!! :) Rraany, jakie to było smaczne!
SKŁADNIKI:
Makaron - 3 gniazdka
Szpinak świeży - 250g
Krewetki - 100g
Czosnek - 4 duże ząbki
Cebula - 1 szt.
Oliwa z oliwek - 2 łyżki
Sól / pieprz - do smaku
Zamiast makaronu tagliatelle można pewnie użyć spaghetti, albo innej wersji wstążek, warto, aby był to makaron pełnoziarnisty. Szpinak może być mrożony, a ilość czosnku można zmiejszyć, ja go akurat lubię, a poza tym mój mąż rozsiewa dziś zarazki, więc nie żałowałam sobie tego naturalnego antybiotyku.
WYKONANIE:
1. Gotujemy makaron, na al-dente (bo taki jest zdrowszy oraz z pewnością smaczniejszy niż rozgotowany).
2. Do woka (lub innej, głębszej patelni) wlewamy 2 łyżki oliwy z oliwek, po chwili wrzucamy drobno pokrojoną cebulę, a po kolejnej chwili wciskamy czosnek. Jeśli na patelni zrobi się "za sucho" nie dolewajmy więcej oliwy, dzienną porcję już wykorzystaliśmy, wystarczy podlać wodą.
3. Szpinak kroimy (ja miałam młody, więc bardzo małe listki, ale i tak pokroiłam, żeby lepiej oblepiał makaron) i wrzucamy do woka, aby dusił się razem z cebulą i czosnkiem. Doprawiamy solą i pieprzem. Szpinak puszcza soki, więc nie ma potrzeby dolewania wody, a tymbardziej tłuszczu! Dusimy go parę minut, aż się ładnie skurczy, a woda odparuje.
4. Na oddzielną, suchą, małą patelnię wrzucamy krewetki i delikatnie przyprawiamy solą. Ja użyłam mrożonych koktajlowych, zatem poddusiłam je w tej wodzie, która wypłynęła z nich na patelnię w procesie rozmrażania. Jeśli chcielibyście użyć świeżych krewetek, można nalać na patelnię trochę wody, nie ma potrzeby używania tłuszczu ;) Jeśli krewetki są surowe (szare), pamiętajmy, że muszą zmienić kolor na różowy :)
5. Ugotowany i odcedzony makaron przerzuciłam do woka ze szpinakiem i wszystko dokładnie wymieszałam, tak, aby szpinak obkleił wstążki makaronowe. Przerzuciłam wszystko na talerz, a na wierzch położyłam przygotowane krewetki.
Zjadłam ze smakiem i wielkim uśmiechem na ustach :) Wszystko! Gdy miałam przed sobą pusty talerz doszłam do wniosku, że to mogła być porcja dla dwóch osób ;) Przemo jednak uważa krewetki za robale, więc nie miałabym się z kim podzielić ;) Z pełnym brzuchem, ale bez poczucia winy, bo zamiast bomby kalorycznej była ogromna dawka żelaza, potasu i białka. Samo zdrowie! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz