Czekoladowe Malibu z kremem kokosowym

Potrzeba matką wynalazku. Już tak jest na tym świecie, że życie rzuca nam wyzwania, a u mnie często wtedy, gdy znajduję się w kuchni ;)  
Świętowania naszych urodzin ciąg dalszy, zapowiedziałam gościom wachlarz ciast, a tu katastrofa za katastrofą ;/
Miał być tort z truskawkami, ale truskawki postanowiły się zepsuć kilka godzin po zakupieniu :( Miała być WZ-ka, ale podczas ubijania śmietany, zupełnym przypadkiem okazało się, że umiem zrobić masło !!! ;)
Kilka godzin przed przyjśćiem gości zostałam zatem z biszkoptem, wielką miską masła i zerowym zapasem czegokolwiek, czym można byłoby te biszkopty przełożyć. Rozwiązaniem problemu okazała się stojąca na stole butelka Malibu! Nie, nie została wypita w rozpaczy ;) tylko podsunęła pomysł na dobrze nasączone ciasto czekoladowe z kremem kokosowym :)
Najfajniejsze w tym całym zamieszaniu było to, że wszyscy zajadali się właśnie tym ciachem, a Przemo powiedział "nooo, to ciasto to mogłabyś częściej robić" i już zamówił kolejne dla kolegów z pracy :)


Przepis jest modyfikacją innych, starych przepisów, po dwóch próbach poniższe proporcje uważam za najlepiej funkcjonujące:

SKŁADNIKI:
Biszkopt:
Margaryna - 250g
Cukier - 1,5 szklanki
Mąka pszenna - 1,5 szkl.
Proszek do pieczenia - 2 łyzeczki
Jajka - 5 szt.
Kakao - 3 łyżki
Malibu - 1 szkl.
Krem:
Mleko  3 szkl. (750 ml)
Maka pszenna - 4 łyżki 
maka ziemniaczana - 4 łyżki
Wiórki kokosowe - 2 szkl
Cukier - 0,5 szkl. 
Masło - 1/2 kostki

Malibu - 200 ml
Woda mineralna - opcjonalnie

WYKONANIE:
1. Margarynę rozpuszczamy razem z cukrem i kakao, odlewamy pół szklanki (na późniejszą polewę), a resztę odstawiamy do wystudzenia.

2. Gdy masa czekoladowa przestygnie, dodajemy do niej żółtka i mieszamy, potem przesiałam mąkę z proszkiem do pieczenia, znowu wymieszałam.

3. W oddzielnej misce ubiłam białka (na sztywno), dodałam je do masy i ... wymieszałam ;)

4. Ciasto przelałam do foremki, wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180st, na ok 40 min.

5. Od razu po wyjęciu z piekarnika, zupełnie nie przypadkiem upuściłam ciasto na ziemię (z odległości ok. 30 cm), oczywiście razem z foremką. Przeczytałam gdzieś ... kiedyś ...  że to dobrze działa na biszkopt i bardzo mi się spodobał ten rytuał ;) Jak biszkopt przestanie parzyć to go przecinamy na dwa placki i rozkładamy, aby dobrze przestygł.

6. Z produktów na krem przygotowujemy domowy budyń, zatem w 1 szkl. mleka mieszamy mąki , a 2 szkl mleka gotujemy razem z cukrem. Gdy mleko się zagotuje, sprawdzamy swoją koordynację, tzn jedną ręką bardzo powoli wlewamy mączną mieszankę, a drugą bardzo szybko mieszamy (najlepiej trzepaczką, albo koziołkiem). Efekt jaki chcemy osiągnąć to gładka masa, bez żadnych grudek i mącznych bąbli, jeśli takie się przytrafią to można użyć blendera. Odstawiamy do wystygnięcia.

7. Gdy masa przestygnie, dodajemy pokrojone w kosteczki masło i ucieramy wszystko na gładką / aksamitną masę (można sobie pomóc mikserem).

8. Dodajemy wiórki kokosowe i (opcjonalnie) Malibu, wszystko mieszamy (staramy się nie wyjeść za dużo kremu z miski ;)).

9. Obydwie połówki biszkopta dobrze nasączamy Malibu (lub mieszanki Malibu z wodą, gdy ktoś woli wersję mniej alkoholową).

10. Wykładamy cały krem na jeden biszkopt i przykrywamy wszystko drugim biszkoptem. Na wierzch wylewamy odłożoną na początku polewę czekoladową (jak się ją podgrzeje to łatwiej ją będzie równomiernie rozlać po powierzchni) i posypujemy wiórkami kokosowymi.

11. Ciasto wstawiamy do lodówki na ok 3 godz (dobrze przykryć je folią, aby nie złapało niechcianych zapachów).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz